Mikołaj Krasnodębski
MIŁOŚĆ I PŁCIOWOŚĆ CZŁOWIEKA
(ROZWAŻANIA NA MARGINESIE KSIĄŻKI KAROLA WOJTYŁY
„MIŁOŚĆ I ODPOWIEDZIALNOŚĆ”)
„Apostoł” Rok III, nr 4/06 (18), s. 3 i 7.
Na przestrzeni dziejów niejednokrotnie próbowano znaleźć odpowiedź na pytanie: kim jest człowiek?, jak powinien postępować? Od odpowiedzi na te pytania zależy bowiem rozumienie miłości i seksualności człowieka, jego relacji do drugiej osoby. Nawet jeżeli człowiek nie stawia sobie tych teoretycznych pytań, zajęty codzienną, wymagającą wiele trudu i wyrzeczeń pracą, to i tak przyjmuje jakieś założenia, które proponuje mu tradycja lub kultura. Nie jest zatem obojętne do jakich poglądów i koncepcji człowiek się odwołuje i które przyjmuje. Wydaje się, że najbardziej wartościowe okazują się, te które mają związek z życiem, i są dalekie od szkodliwych oraz złudnych ideologii. Związek z życiem i otaczającą człowieka rzeczywistością nazywa się w filozofii – realizmem i obiektywizmem. W takim duchu napisana jest książka Karola Wojtyły pt. „Miłość i odpowiedzialność”.
K. Wojtyła za Boecjuszem powtarza definicje osoby. Osoba to rozumna natura. Oznacza to, że człowiek i jego działania są przeniknięte rozumnością. W praktyce nie znaczy to, że wszystkie działania człowieka są mądre i właściwe, ale że posiada on odpowiednie władze, przy pomocy których może wybrać to, co obiektywnie dobre i prawdziwe. Wybór „dobra w prawdzie” nazywa się wolnością. Bowiem wolność jako brak zniewolenia jest właściwym wyborem. Osobę ludzką wyróżnia także samostanowienie. Człowiek jest autorem swoich czynów. On sam decyduje o swoim poznaniu i pragnieniach. Nawet w niewoli, gdy osobie narzuca się, co ma myśleć i mówić, nie można odebrać jej pragnień i marzeń. Dlatego Wojtyła pisze, że „nikt inny nie może za mnie chcieć”. Samostanowienie to także odpowiedzialność za własne postępowanie. Stąd odpowiedzialność jest nierozerwalnie związana z wolnością i prawdą. Nie jest to jednak łatwe. Stąd problem integracji i deintegracji osoby ludzkiej. Człowiek to jedność duszy i ciała. Tak jak nie należy rozumieć go wyłącznie jako istoty duchowej, tak również nie jest on wyłącznie ciałem. Zatem cielesności i płciowości człowieka nie można oderwać od jego duchowej, intelektualnej i moralnej natury.
Jak zauważa K. Wojtyła, człowiek nie jest tylko podmiotem działania, ale bywa również jego przedmiotem. Zagadnienia z zakresu etyki seksualnej dotyczą właśnie zagrożenia jakim jest uprzedmiotowienie i użycie osoby. Przestrzega przed tym Autor „Miłość i odpowiedzialność”. Przed użyciem osoby broni „norma personalistyczna”. Zasada ta głosi, że osoby nie można traktować jako środek do celu, ale zawsze jako cel. Według normy personalistycznej, czyli osobowej to właśnie osoba jest najważniejsza i nie może być traktowana jak przedmiot, używana. Tym, co stoi na straży tej zasady jest miłość. Miłość wyklucza użycie osoby. W „Miłość i odpowiedzialność czytamy:
„Osoba (odmiennej płci) nie może być dla innej osoby tylko środkiem do celu, jaki stanowi owa przyjemność czy wręcz rozkosz seksualna. Przekonanie, że człowiek jest osobą, prowadzi do przyjęcia postulatu, aby użycie podporządkować miłości. (…) Tylko miłowanie wyklucza używanie (…). I dlatego etyka, jeśli ma spełniać swe właściwe zadanie w dziedzinie moralności seksualnej, musi w całym bogactwie i różnorodności działań, a chyba także przeżyć ludzkich związanych z tą dziedziną, precyzyjnie odróżniać to, co jest owym miłowaniem osoby, od tego, co nim nie jest, ale stanowi tylko jego używanie, choć nawet zasłanie się pozorem miłości i jej imieniem stara się legitymizować”.
Czym wobec tego jest miłość?
Miłość to sprawa ducha. Widać tu wpływ na koncepcje K. Wojtyły pism wielkiego mistyka, Jana od Krzyża. Miłość to pełne oddanie się sobie, bezinteresowne skierowane na dobro wspólne osób, rodzące wzajemność. Tak rozumiana miłość to miłość obiektywna, która wyróżnia się od miłości subiektywnej. Ta ostatnia jest nastawiona na użycie człowieka i jako taka nie jest prawdziwa. Stąd słusznie zauważa, że „miłość czysto uczuciowa często przechodzi w również uczuciową nienawiść do tej samej osoby”.
Propozycja K. Wojtyły koresponduje z przemyśleniami prof. Mieczysława Gogacza. Jego zdaniem należy odróżnić osobową relacje miłość od uczucia miłości. Osobowa relacja ma stały charakter, jest niezmienna, o ile jest, w przeciwieństwie do uczucia, które podlegają zmianie, fascynacjom. Pomylenie tych dwóch płaszczyzn jest źródłem wielu rozczarowań, cierpień a nawet samobójstw. Miłość (osobowa relacja miłości) jest wyzwoloną przez istnienie, wspartą na realności bytu troska o dobro drugiej osoby. Miłość może mieć kilka poziomów (odmian) w zależności od rodzaju troski. Raz jest bezinteresowna (caritas), raz jest przyjaźnią czyli powiązaniem stałym (amicitia), bądź potrzebą obecności (amor) - jest to taka miłość, która sprawia cierpienie, gdy zabraknie osoby kochanej. To cierpienie tęsknoty jest cechą tej miłości, miłość ta jest typowo ludzka. Bowiem miłość jest darem. A świadomość wartości daru budzi w obdarowywanym potrzebę odwzajemnienia się. Na płaszczyźnie teologicznej wymienia się jeszcze miłość Boga do człowieka (agape).
Ludzka miłość ma ponadto swój egzystencjalny charakter, związany z płodnością i przekazywaniem życia. Miłość osób (kobiety i mężczyzny) wyraża się w płodności, która nie ma wyłącznie biologicznego znaczenia. Ma także wymiar duchowy, moralny i osobowy. Macierzyństwo i ojcostwo jest darem, w którym uczestniczy człowiek. Istnienie człowieka nie jest czymś nadnaturalnym, ale ma takie źródło. Bóg w pewien sposób zaprasza Rodziców do uczestnictwa w tym darze. Jest dawcą istnienia osobowego, które wraz z duszą i ciałem stanowią człowieka.
Wojtyła krytykuje utylitaryzm jako sprzeciwiający się normie personalistycznej. Utylitaryści stoją na stanowisku, że należy zabiegać tylko o to, co jest pożyteczne i przyjemne. Zdaniem Wojtyły utylitaryzm to forma egoizmu, który nie chce pochylić się nad człowiekiem, jego potrzebami i problemami. Utylitaryzm głosi, że człowiek to materia i jako byt cielesny powinien maksymalnie zaspakajać swoją przyjemność, a unikać tego, co przykre. Dlatego prowadzi do wypaczanie jakim jest szukanie przyjemności dla niej samej. Przyjęcie tej zasady w życiu seksualnym człowieka, spowoduje, że każda z obojga osób nie wykracza poza własny egoizm, co w konsekwencji prowadzi do negacji osoby, jej użycia i uprzedmiotowienia.
Karol Wojtyła nie jest wrogiem ludzkiej seksualności, nie wyklucza jej z życia człowieka, ale rozumie jej potrzeby i mechanizmy. Zaleca uporządkowanie popędu seksualnego poprzez poddanie go pod kontrolę rozumu, który jest najważniejszą władzą osoby. W „Miłość i odpowiedzialność” czytamy:
„Skoro (…) popęd seksualny posiada charakter egzystencjalny, skoro jest związany z samym istnieniem osoby ludzkiej, która stanowi jej pierwsze i najbardziej podstawowe dobro, to musi on podlegać zasadom, które obowiązują w stosunku do osoby”.
Przed człowiekiem stoją dwie możliwości. Może on wybrać integracje, która wyraża się w jedności duchowo-moralnej i psychiczno-cielesnej człowieka, lub dezintegracje, która jest niedorozwojem moralnym miłości w człowieku. Dezintegracja to niespójność deklaracji i działania człowieka, brak odpowiedzialności za drugą osobę. To także zaspokajanie popędu seksualnego kosztem drugiej osoby, co niekiedy może mieć postać użycia osoby w imię miłości. Dlatego różnica pomiędzy integracją a dezintegracją osoby to „walka” pomiędzy wolnością i zniewolonym popędem.
Karol Wojtyła swoich poglądach dotyczących etyki seksualnej opowiada się po stronie tzw. „złotego środka”. Nie pochwala purytanizmu, który wydaje się nie zauważać dylematu ludzkiej seksualności, a nawet wypychać go poza obręb ludzkiego życia. Nie opowiada się także za Freudowską koncepcją, która głosi, że człowiek nie jest w stanie opanować i zracjonalizować popędu seksualnego (libido). Popęd seksualny ma głębsze znaczenie niż nadał mu we „Wstępie do psychoanalizy” Zygmunt Freud. Ma on egzystencjalny charakter i nie dotyczy jedynie ludzkiej psychiki i cielesności. O swoje propozycji Wojtyła pisze:
„Wymaga się od rozumnej istoty ludzkiej jedynie tego, ażeby nie niszczyła i nie marnowała tych dóbr materialnych i aby używała ich z takim umiarem, który człowiekowi samemu nie utrudni rozwoju osobowego, a społeczeństwom ludzkim zapewni sprawiedliwe i zgodne współżycie”.
Dlatego osoba w żaden sposób nie może być przedmiotem użycia. By uniknąć tego człowiek winien wciąż doskonalić swoją miłość, wychowywać siebie. Jak zauważa Wojtyła człowiek jest istotą skazaną na twórczość oraz potrzebę ciągłego doskonalenia się. Ludzka miłość wymaga również tego rodzaju twórczości. Szczególnie cenne i pomocne wydają się tu cnoty intelektu i woli, w tym umiarkowanie i męstwo. Można zastanowić się, czy w tej materii jest możliwa doskonałość? Wydaje się, że wspólne życie staje się szkołą doskonałości. Dotyczy to w sposób szczególny małżeństwa i rodziny.
Prace warte uwagi:
1. Jan Paweł II, „Mężczyzną i kobietą stworzył ich. Odkupienie ciała a sakramentalność małżeństwa”, Watykan 1986.
2. Mieczysław Gogacz, „Człowiek i jego relacje. Materiały do filozofii człowieka”, Warszawa 1986
3. Tenże, „Ciemna noc miłości”, Warszawa 1985
4. Feliks Wojciech Bednarski, „Miłość narzeczeńska i małżeńska w świetle filozofii Tomasza z Akwinu”, Londyn, bez roku wydania
5. „Do źródeł miłości. Filozoficzne i pedagogiczne problemy miłości”, pod redakcją Krzysztofa Kalki, Warszawa 1996.
© Mikołaj Krasnodębski 2008